W historii amerykańskiego systemu prawnego znajduje się wiele kontrowersyjnych wyroków, które podważają zaufanie do wymiaru sprawiedliwości. Jednym z najbardziej druzgocących przypadków jest historia, której bohaterem jest George Stinney Jr., najmłodszy człowiek stracony w Stanach Zjednoczonych w XX wieku. Sprawa ta nie tylko rzuca cień na funkcjonowanie sądownictwa, ale również ukazuje jak daleko może sięgnąć niesprawiedliwość, zwłaszcza w przypadku niewłaściwego postępowania przysięgłych.
Tło wydarzeń – tragedia w Alcolu
Sobotę, 25 marca 1944 roku, Alcolu, w stanie Karolina Południowa. Dwie dziewczynki – jedenastoletnią Betty June Binnicker i ośmioletnią Mary Emma Thames odnaleziono martwe. Ich ciała znajdowały się na skraju lasu, w pobliżu torów kolejowych, na dnie rowu, częściowo zanurzone w błocie. Zmasakrowano je na śmierć.
W tamtym czasie czternastoletni George Stinney Jr. mieszkał z rodzicami i czwórką rodzeństwa w trzypokojowym domu na południowy wschód od torów. Obszar ten zamieszkiwany był głównie przez czarnoskórych przedstawicieli społeczeństwa Alcolu. W dniu tragedii, Stinney i jego młodsza siostra Amie wypasali rodzinne bydło w polanie między domem a torami kolejowymi. Betty i Mary przejeżdżały obok i zapytały Stinneya o miejsce, gdzie można znaleźć dzikie kwiaty. Nie uzyskawszy odpowiedzi, dziewczynki odjechały. Dzieci Stinneya miały być ostatnimi osobami, które widziały młode rowerzystki żywe.

Betty June i Mary Emma | fot. gazeta.pl
Aresztowanie
George Stinney Jr. szybko stał się podejrzanym. Aresztowano go zaledwie kilka godzin po znalezieniu ciał dziewcząt. Ojca George’a natychmiast zwolniono z pracy w tartaku. Cała rodzina była zastraszana, a dodatkowo eksmitowano ich z domu. Zdecydowali się na opuszczenie Alcolu. Tymczasem aresztowanego postawiono przed sądem 24 kwietnia, zaledwie miesiąc po tragedii, eliminując możliwość zewnętrznego wpływu, zwłaszcza ze strony Narodowego Stowarzyszenia na Rzecz Postępu Kolorowych (NAACP).
George Stinney Jr. otrzymał adwokata z urzędu, który miał prowadzić jego obronę. Świadkowie oskarżenia nie byli przesłuchiwani, nie wezwano żadnych świadków na korzyść Stinneya. Nie złożono również apelacji. Ława przysięgłych złożona w pełni z białych przedstawicieli lokalnej społeczności wydała wyrok skazujący w ciągu zaledwie dziesięciu minut. Rodzina Stinneya nie odwiedzała go, w obawie o swoje bezpieczeństwo. Do momentu egzekucji widzieli go zaledwie jeden raz.

Odciski palców George’a Stinneya | fot. fakt.pl
Egzekucja i rodzinna trauma
O poranku, w piątek, 16 czerwca 1944 roku, odbyła się egzekucja George’a Stinneya Jr. Więzienny uniform zwisał luźno na jego ciele ważącym ledwo 43 kilogramy. Nosił pod pachą Biblię, którą otrzymał od innego więźnia. Stinney, mierzący nieco ponad 150 cm wzrostu, spoczął na wysłużonym już dużym drewnianym krześle. Do tej pory przysłużyło się do wyprawienia na drugą stronę 120 osób. Niestety z uwagi na niewielkie gabaryty chłopca, strażnicy mieli duże problemy by odpowiednio przypiąć go skórzanymi pasami. Posadzono go wówczas na trzymanej w rękach skazańca Biblii. Na twarz założono mu specjalną maskę, która miała oszczędzić widowni widoku spazmatycznej mimiki chłopca. Maska okazała się jednak za duża, a po pierwszym uderzeniu 2400 woltów ześlizgnęła się na podłogę. Oczom zebranych ukazała się zagubiona twarz cierpiącego chłopca, po policzkach którego strumieniami płynęły łzy. Prąd przepuszczono jeszcze dwukrotnie, po czym stwierdzono zgon.

Krzesło elektryczne, na którym stracony został George Stinney Jr. | fot. criminalmind.pl
George Stinney Jr. stał się w ten sposób najmłodszą osobą straconą przez system sądowniczy Stanów Zjednoczonych w XX wieku. Rodzina Stinneya nadal bała się reperkusji ze strony ludności tak Alcolu, jak i całej Karoliny Południowej. Postanowiono pochować chłopca w nieoznaczonym grobie, by zapewnić mu spokojny spoczynek.

Potwierdzenie wykonania kary śmierci | fot. archiwum.tvn24.pl
Niesprawiedliwe postępowanie sądowe
Proces Stinneya, oparty o brak dowodów, ukazał, jak młody czarnoskóry chłopiec stał się ofiarą nasączonego uprzedzeniami systemu sądowniczego. Jego przypadek nawiedzał obrońców praw obywatelskich przez lata.
W 2009 roku zaczęły pojawiać się nowe informacje na temat sprawy Stinneya. Jego rodzina twierdziła, że przyznanie się do winy wymuszono, a chłopiec miał alibi. Potwierdzić je mogła jego siostra, której nigdy nie przesłuchano. Rodzina wydała oświadczenie, mówiąc, że opuścili swój dom po skazaniu George’a i nigdy nie ujawnili się, bo byli przerażeni.
Na początku roku 2014, siedemdziesiąt lat po egzekucji Stinneya, sprawa zyskała ponowny rozgłos, a jego rodzina nalegała na nowy proces.

Sekcja zwłok Betty June i Mary Emmy | fot. nationalregister.sc.gov
Sprawiedliwość po latach
Sędzia Okręgowy Carmen Mullen wysłuchała zeznań rodzeństwa Stinneya, świadka z grupy poszukiwawczej, która znalazła ciała oraz dziecięcego psychiatry sądowego, który zakwestionował przyznanie się Stinneya. W jego uznaniu uzyskane orzeczenie chłopca było wymuszone, nierzetelne i fałszywe. Mimo to wielu ludzi, twierdziło, że Stinney był winny. Jednym z nich okazał się James Gamble, którego ojciec był ówczesnym szeryfem.
To jednak nie powstrzymało postępu nowego procesu. Rodzina Stinneya i obrońcy byli zgodni, że zależy im na unieważnieniu, a nie ułaskawieniu. „Writ of coram nobis”, czyli sytuacja, w której dochodzi do przyznania się przedstawicieli władzy sądowniczej do popełnienia błędu, stała się faktem. Zwracano uwagę na takie fakty jak brak pisemnego zapisu przyznania się do winy, jak również wadliwe prowadzenie linii obrony. Nie przedstawiono bowiem wniosków o przesłuchanie świadków obrony. W grudniu tego samego roku Mullen unieważniła skazanie Stinneya. „Nie potrafię sobie wyobrazić większej niesprawiedliwości niż naruszenie konstytucyjnych praw, co udowodniono w tym przypadku.” – powiedziała po wszystkim sędzina.