Chłopiec w pudełku – tożsamość poznana po latach
Chłopiec w pudełku (Boy in the Box) to określenie, które jest związane z prawdziwym zdarzeniem z lat 50tych XX wieku w Stanach Zjednoczonych. 25 lutego 1957 roku w Filadelfii, w Pensylwanii, znaleziono martwe dziecko w kartonowym pudełku. Chłopiec ten stał się znany jako „Boy in the Box” ze względu na brak dowodów tożsamości.
Dziecko miało około 4-6 lat, jego nagie, zaniedbane, pobite ciało znaleziono przy drodze Susquehanna Road w Filadelfii. Jednak brakowało jakichkolwiek informacji na temat tożsamości chłopca.
Przez lata pojawiło się wiele teorii na temat pochodzenia chłopca i okoliczności jego śmierci. Niektórzy spekulują, że mógł być ofiarą przemocy domowej lub handlu dziećmi. Inni sugerują, że mógł paść ofiarą porwania.
Ciało chłopca zdawało się być umyte i świeżo uczesane. Nie zmienia to faktu, iż doznał przed śmiercią poważnych obrażeń fizycznych. Był także silnie niedożywiony. Jego ciało pokrywały blizny, z których niektóre były chirurgiczne (najbardziej zauważalne na kostce, w okolicach pachwin i podbródka).
To tragiczne wydarzenie poruszyło opinię publiczną i stało się jednym z najsłynniejszych niewyjaśnionych przypadków w historii kryminalistyki w Stanach Zjednoczonych.
Dzis już wiemy, że chłopcem z pudełka był Joseph Augustus Zarelli. Ostateczną tożsamość podano do wiadomości publicznej 8 grudnia 2022 – po 65 latach jej poszukiwań. Chłopca zamordowano w wieku 4 lat.
Marianna Dolińska – morderstwo dzieci za radą policji
Na początku zimy 1923 roku w wiejskich okolicach Radomia rozprzestrzeniała się bieda i głód. Wówczas Policja Państwowa zdecydowanie interweniowała wobec grup cygańskich, które często były oskarżane o kradzieże żywności i zwierząt z lokalnych gospodarstw wiejskich. Sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy męża 40-letniej Dolińskiej aresztowano i oskarżono o wielokrotne kradzieże. Miało to miejsce na tydzień przed tragicznym wydarzeniem.
Po aresztowaniu męża, Dolińską pozostawiono samą z czwórką dzieci, pozbawioną środków do życia. Bez wsparcia społeczności romskiej i polskiej, kobieta wędrowała z dziećmi po zamarzających bagnach między wsiami Antoniówka, Dąbrowa Kozłowska i Siczki, stopniowo popadając w obłęd. W desperacji doszła do przekonania, że jedynym ratunkiem przed głodem dla jej dzieci jest dokonanie zbrodni.
W dramatyczny wieczór 11 grudnia 1923 roku, około godziny 20:00, Dolińska dopuściła się morderstwa swych dzieci. Powiesiła na drzewie: Zofię (6 miesięcy), Antoniego (3 lata), Bronisławę (5 lat) i Stefana (7 lat). Następnego dnia, w okolicach 13:00, sama zgłosiła się do komisariatu policji w Radomiu, przyznając się do straszliwego czynu. Policja potwierdziła zbrodnię, a Dolińską aresztowano. Fotograf policyjny uwiecznił tragiczne sceny na kilku zdjęciach.
Wyznanie po latach
Lata później, członek rodziny Dolińskich, podzielił się w wywiadzie udzielonym serwisowi Onet wspomnieniem rozmowy, zasłyszanej swego czasu w domu:
– To było dziesiątki lat temu. Został aresztowany Cygan, Rom tej kobiety. I ona zwróciła się do policjanta na posterunku – pewnie tam, gdzie go aresztowali – z pytaniem, co ma teraz zrobić ze swoimi dziećmi. Przecież sobie nie poradzi… A policjant jej powiedział bez namysłu: „Jak pani nie wie co zrobić, niech je pani powiesi” … I tak sobie Cyganie powtarzali: „A ona była chora i to sobie wzięła do serca”. A potem poszła na policję i powiedziała, że zrobiła, co jej policjant poradził.
Po złożeniu zeznań na komisariacie policji, Marianna Dolińska została aresztowana. Jej pobyt w placówkach w Radomiu i Warszawie ujawnił nieprzewidywalne zmiany nastroju, oscylujące między szałem a osłupieniem. Diagnoza postawiona przez ówczesnych psychiatrów wskazywała na „psychozę szałowo-posępną”, obecnie znaną jako choroba afektywna dwubiegunowa. Przewieziona do szpitala psychiatrycznego w Tworkach, trafiła pod opiekę Witolda Łuniewskiego, jednego z wiodących przedwojennych psychiatrów.
Morderstwo na rodzinie Sharpów – nierozwikłana sprawa
Morderstwa to miało miejsce w miejscowości Keddie w Kalifornii. W nocy z 11 na 12 kwietnia 1981 roku dokonano tam poczwórnego morderstwa, które do dziś pozostaje nierozwiązane. Ofiarami byli Glenna Susan „Sue” Sharp (z domu Davis; ur. 29 marca 1945), córka Tina Louise Sharp (ur. 22 lipca 1968), syn John Steven Sharp (ur. 16 listopada 1965) i przyjaciółka Johna Dana Hall Wingate (ur. 8 lutego 1964 r.).
Do morderstw doszło w domu nr 28. Ciała Wingate’a, Sue i Johna Sharpa znaleziono rankiem 12 kwietnia przez 14-letnią córkę Sue, Sheilę, która spała w domu przyjaciela. Dwóch młodszych synów Sue, Rick i Greg, a także ich przyjaciel Justin Smartt, również byli w domu, ale nic im się nie stało. Tiny wówczas nie odnaleziono. Pozostawała zaginioną do kwietnia 1984 r., kiedy to niedaleko Feather Falls w hrabstwie Butte, odnaleziono jej czaszkę i kilka innych kości. W międzyczasie zbadano wielu tropów i podejrzanych, ale nie postawiono żadnych zarzutów. Po roku 2000 ogłoszono kilka nowych tropów, w tym odkrycie młotka w stawie w 2016 r. oraz nowe ślady w postaci materiałów DNA.
Mohammed Bijeh – morderstwa dzieci w Iranie
Mohammed Bijeh, znany też jako Pustynny Wampir, był irańskim seryjnym mordercą, który dopuścił się zabicia 16 chłopców. Stracono go w 2005 roku. Wabił chłopców, aby poszli z nim na pustynię, mówiąc, że wybierają się na polowanie. Po morderstwach, chował ich ciała w płytkich, piaszczystych grobach. Przed właściwą egzekucją wymierzono mu dodatkowo chłostę w ilości 100 batów. Brat jednej z ofiar próbował go również dźgnąć, jednak pilnujący skazańca żołnierze szybko zareagowali nie dopuszczając do przedwczesnego rozwiązania sprawy.
Warto w tym miejscu wspomnieć o innym arabskim zbrodniarzu, a mianowicie Abulu Djabarze, którego za morderstwa dzieci, w tym wypadku przynajmniej 65 przypadków, spotkała także kara śmierci. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.
Śmierć skautek – tragedia zapowiadana?
Do morderstwa dzieci (skautek) z Oklahomy doszło rankiem 13 czerwca 1977 roku w Camp Scott w hrabstwie Mayes w stanie Oklahoma (Stany Zjednoczone). Ofiarami padły trzy harcerki w wieku od 8 do 10 lat, które zostały zgwałcone i zamordowane. Następnie ich ciała pozostawiono na ścieżce prowadzącej do pryszniców na kempingu, około 140 metrów od ich namiotu. Sprawę uznano za rozwiązaną, gdy aresztowano Gene’a Leroya Harta. Był uciekinierem z lokalnego więzienia, w przeszłości dopuszczającym się przemocy i gwałtów. Jednak Harta uniewinniono w marcu 1979 r., po tym jak ława przysięgłych jednomyślnie wydała wyrok uniewinniający.
Niecałe dwa miesiące przed morderstwami, podczas sesji szkoleniowej, doradca w Camp Scott odkrył, że doszło do splądrowania jego rzeczy. Wewnątrz pustego pudełka po pączkach znajdowała się odręczna notatka, napisana wielkimi literami: „Mamy misję zabicia trzech dziewcząt w pierwszym namiocie”. Dyrektor tej sesji obozowej potraktował notatkę jako żart.
Testy DNA przeprowadzone w 1989 roku oficjalnie nie dały jednoznacznego wyniku. Potwierdziły jednak, że Hart – członek plemienia Czirokezów – jest podejrzanym, ale nie zawęziły dostatecznie puli potencjalnych sprawców. Wynik pasował bowiem tak do Harta, jak i do profilu 7700 innych rdzennych Amerykanów. Badania DNA przeprowadzone w 2017 r., zdecydowanie sugerowały udział Harta w przestępstwie. Sprawa pozostaje jednak oficjalnie nierozwiązana.